Roztoczański spam. Część druga.
Rodzinna.
*
Moje bieganie było jednak gdzieś na marginesie tego wszystkiego. Jak zawsze zresztą mój start to tylko dodatek do tego wszystkiego, co działo się dookoła.
Działo się dużo, bo udało nam się poznać Roztocze tym razem w jesiennej wersji. Wiosną ubiegłego roku było ładnie, zielono i przyjemnie. W październiku jednak kraina ta - dosłownie i w przenośni - nabiera zupełnie innych barw. Wrócimy tam właśnie o tej porze roku.
*
Dacie wiarę, że kiedyś wyjście do lasu było dla mnie totalną nudą?
*
Mega ekstra jest też to, że najmniejsi członkowie stada tak bardzo zaangażowali się w biegową część naszego życia. Kibicują, przybijają piątki, dopingują, no i sami też się garną się do startu. To ważne, że nie mają poczucia, że są tam tylko dlatego, że...